Jak wybudować szkołę w trakcie blokady ekonomicznej?
W czwartek (26.11.2015) z samego rana
udało nam się otworzyć konto w jednym z nepalskich banków. O dziwo nie wymagano
od nas posiadania "non-objection" letters, którego z niewiadomych
powodów Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w New Delhi nie chciała nam wystawić.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych również nie było w tej sprawie pomocne. Brak
"non objection" letters znacznie utrudnia nam funkcjonowanie w
Nepalu. Nie możemy zrozumieć, dlaczeko Ambasada nie chce wystawić nam jednego,
niewielkiego świstka papieru.
W banku, w którym otworzyliśmy konto,
pracuje syn Pana Rama. Być może właśnie to ułatwiło wszystkie procedury. Mamy
nadzieję, że prędzej czy później nikt nie upomni się o
"non-objection" letters. Zrobiliśmy kolejny krok do przodu.
Kompetencje pracowników banku niezwykle
mnie zaskoczyły. Są na bardzo niskim poziomie, pracownicy sami dokładnie nie
wiedzą, co należy do ich obowiązków i jakie w banku obowiązują procedury. Tak
jest w zasadzie wszędzie. Nepalczycy nie interesują się ani sytuacją w swoim
kraju, ani sytuacją na świecie. Nie interesuje ich także polityka. Od trzech
miesięcy Indie utrzymują blokadę ekonomiczną, ale nikt nie zastanawia się,
jakie tak naprawdę są tego powody. Ludzie niby są po studiach, ale ciężko się z
nimi rozmawia. Często nie znają odpowiedzi na podstawowe pytania. Jedyną ich
reakcją - dosłownie na wszystko - jest głośny śmiech. Choć można spotkać
również wykształconych i kompetentnych ludzi, system edukacji musi być tutaj
naprawdę słaby, nad czym bardzo ubolewam. Edukacja, edukacja i jeszcze raz
edukacja - jej rozwój to jedyna rada dla Nepalu.
Po wypełnieniu wszystkich formalności w
Gorkha, ponad pieć godzin wracaliśmy do Katmandu. Małym, ciasnym autobusem. W
najbliższym czasie mamy czekać na wieści od Sudipa, który radzi nam rozpoczęcie
współpracy z lokalną organizacją. Ponoć takie są wymogi Ministerstwa. Obecnie
zastanawiamy się, czy istnieje inna droga realizacji naszego projektu.
Blokada ekonomiczna w ostatnim czasie
przyczyniła się do wzrostu cen paliwa, transportu i materiałów budowlanych.
Studenci i uczniowie wychodzą na ulice, by protestować. Wieści nie są niestety
najlepsze. Wiele osób mówi nam, że przy obecnych cenach nie zdołamy wybudować
całej szkoły za pieniądze, które uzbieraliśmy. Jesteśmy bardzo zmartwieni i
liczymy na szybkie ustabilizowanie się sytuacji. Nie wyobrażamy sobie, aby
szkoła w Bakrang-6 mogła nie stanąć.
W piątek (28.11.2015) ponownie
odwiedziliśmy Ambasadę Indii. Aplikowaliśmy o wizę na 6 miesięcy, z
uwzględnieniem możliwości wielokrotnego przekraczania granicy. Nie
spodziewaliśmy się nawet, że decyzja Ambasady może być inna. W przyszłym
tygodniu otrzymamy wizę jedynie na 3 miesiące, a granicę możemy przekroczyć
tylko jednokrotnie. To bardzo komplikuje nasze plany. Sytuacja na granicy ponoć
również nie jest najlepsza.
Po południu spotkaliśmy się z
założycielami fundacji "Mała Polska w Nepalu" - Magdaleną i Sujanem,
którzy odbudowują szkołę w wiosce Dumre, ok 40 km od Katmandu. Budują tam także
małą przychodnię, w której pomocy mieszkańcom wioski będą udzielać polscy
lekarze i wolontariusze. Magda i Suzen skontaktowali się z nami dzień wcześniej
i zaoferowali swoją pomoc, za co z całego serca im dziękujemy! Z chęcią
skorzystamy z ich doświadczenia. Nasi nowi znajomi mają na działanie
organizacji pozarządowych podobne poglądy do naszych. Powinniśmy sobie pomagać,
a nie ze sobą konkurować. Mamy w końcu te same cele! Dostaliśmy zaproszenie do
wioski Dumre, by poznać lokalnych mieszkańców, a także zobaczyć, jak
przebiegają prace. Magda i Suzen skontaktują nas również z zaufanym inżynierem
i architektem! Nieustannie spotykamy na swojej drodze wspaniałych, otwartych
ludzi, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń.
W piątkowy wieczór otrzymaliśmy dobre
informacje z Bakrang-6. Mieszkańcy uprzątneli gruzy po zburzonej szkole. Plac
jest zatem gotowy do rozpoczęcia prac budowlanych. W przyszłym tygodniu komitet
odbudowy szkoły ma także udać się do Ministerstwa Edukacji po odpowiednie
zgody. Ostanio postawiliśmy mieszkańcom Bakrang-6 sprawy bardzo jasno -
przyjechaliśmy im pomóc, a nie za nich pracować. Oczekujemy zatem, iż komitet
odbudowy będzie odpowiedzialny za otrzymywanie pozwoleń i stosowanie się do
wytycznych oraz informacji z Ministerstwa, a część mieszkańców wioski
zaangażuje się w prace budowlane na zasadzie wolontariatu. Wszystkim powinno
zależeć na osiągnięciu celu, ponieważ to ich dzieci będa się uczyć w nowej
szkole.
W sobotę rano (28.11.2015) udaliśmy się
do wioski Dumre. Droga była niezwykle wyboista i kręta. Po około 2 godzinach
jazdy busem byliśmy już na miejscu. Z daleka widzieliśmy polską flagę
powiewającą na placu budowy. Ekipa "Małej Polski w Nepalu" jest już
na zaawanowanym etapie prac budowlanych. Zarówno w miejscu, w którym ma stanąć
szkoła, jak i w miejscu przeznaczonym na przychodnię są już wykopane
fundamenty. Sami byliśmy świadkami kończenia tego etapu prac przez mieszkańców
wioski. Mieliśmy w nim także swój udział - ja motyką rozbijałam ziemię, a
Maciej łopatą ładował ją do taczki. Zajęcie bardzo męczące, po pół godziny
pracy musiałam robić nieustanne przerwy, tak bolały mnie mięśnie rąk. Kobiety w
Nepalu są kilka razy silniejsze ode mnie i prace fizyczne wykonują niezwykle
szybko. Byłam pod wrażeniem! Niestety niemal cała wioska została zniszczona.
Gdy szkoła i przychodnia już staną, fundacja chce odbudowywać również domy.
Magda z Suzenem stworzyli bardzo dobry
system prac w Dumre. Wszyscy mieszkańcy wioski są zaangażowani w budowę jako
wolontariusze. Są podzieleni na kilka grup i wspólnie przekopują ziemię pod
fundamenty, nie otrzymując za to wynagrodzenia. Taka praca umacnia wspólnotę w
wiosce i jednocześnie ogranicza koszty. Na placu wygospodarowano miejsce na
kuchnię, w której zatrudniona kucharka z wioski gotuje posiłki dla wszystkich
pracowników. Jedzenie, które mieliśmy okazję tam skosztować było wyśmienite!
Najlepsze, jakie jedliśmy do tej pory w Nepalu.
Do Dumre przyjeżdżają także
systematycznie wolontariusze z Polski, którzy pomagają przy budowie. Wszyscy są
ze sobą zżyci, bardzo się lubią i utrzymują przyjacielskie stosunki. "Mała
Polska w Nepalu" może stanowić przykład dla innych organizacji.
My również chcemy zaangażować mieszkańców
Bakrang-6 w pracę wolontariacką. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażamy już sobie,
że mogłoby być inaczej. Bez pomocy lokalnej ludności na pewno sobie nie poradzimy.
Tym bardziej, że odkąd przyjechaliśmy do Nepalu, wszystko jest niestety
przeciwko nam, a napływające informacje coraz bardziej nas martwią. Paliwo na
czarnym rynku kosztuje 5$ za litr, przez co transport jest coraz droższy. W maju dowóz materiałów na miejsce budowy
byłby darmowy. Obecnie może przekroczyć nasze zasoby finansowe. Przemieszczanie
się motorem (którego kupno mieliśmy w planach) przy obecnych cenach paliwa
również wydaje się być niemozliwe. Wciąż brakuje też gazu, a ceny materiałów
nieustannie rosną. W ciągu najbliższych miesięcy prawdopodobnie niewiele się
zmieni. Jesteśmy bardzo zmartwieni. Niemal codziennie kalkulujemy koszty i
wiele wskazuje na to, że nie damy rady wybudować szkoły o powierzchni 500m2 za
kwotę, jaką posiadamy. Wciąż mamy jednak nadzieję i nie tracimy wiary.
Sobotni wieczór w Dumre spędziliśmy przy
ognisku z Suzenem, jego bratem i mieszkańcami wioski. To był naprawdę bardzo
miły czas. Tym badziej, że Dumre to naprawdę piękne miejsce.Po nocy spędzonej w
wygodnym namiocie, w niedzielę według planu mieliśmy wrócić do Katmandu.
Kierowcy w stolicy ogłosili jednak na ten dzień strajk i cały transport stanął.
Zostaliśmy zatem w Dumre. I to z wielką przyjemnością. Dzień spędziliśmy
zwiedzając najbliższą okolicę. Przy samej wiosce przepływa urokliwa rzeka,
Maciej miał zatem okazję popływać. Położylismy się także na dużych kamieniach i
długo regenerowaliśmy siły :) Czysta przyjemność - piękne góry, śpiew ptaków,
wiele zieleni i szum wody.
W poniedziałek (30.11.2015) zakończył się strajk i
mogliśmy wrócić do Katmandu. Na auobus czekaliśmy 3 godziny, ponieważ wszystko,
co akurat jechało do stolicy, było zapełnione pasażerami po sam dach. My
również ledwo się zmieściliśmy, całą drogę jechaliśmy na stojąco, jak sardynki
w puszce :)
W piątek (01.12.2015) odebraliśmy nasze
wizy do Indii, jednak ze względu na jednorazową możliwość przekroczenia granicy,
jeszcze nie wiemy, kiedy dokłanie się tam wybierzemy. Odbyliśmy także spotkanie
z potencjalnym inżynierem, który jest związany z wioską Bakrang-6, gdyż właśnie
tam się urodzil. W dalszym ciągu będziemy prowadzić z nim rozmowy, ponieważ w
naszej opinii inżynier na miejscu budowy musi być niemal codziennie, a on
jeszcze nie wie, czy może nam to zagwarantować.
Będziemy przekazywać Wam dalsze
informacje na bieżąco! Pozdrawiamy Was grudniowo ze slonecznego I cieplego
Nepalu! J
serdeczne pozdrowienia z deszczowej Polski, trzymam kciuki za udana odbudowe, trzymajcie sie Sławek Matczak
OdpowiedzUsuń