(Nie)zwykłe początki
„Istnieją dwa powody, które
nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu
uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej
zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe
w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak
budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi
w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach
przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli”.
Kilka prostych zdań z książki. Książki, która nie należy do moich ulubionych. Dziś okazuje się jednak, że ten zlepek słów, nie mający dla mnie jeszcze kilka tygodni temu większego znaczenia, opisuje niemal idealnie obecne wydarzenia i emocje z mojego życia. Życia, które w jednej chwili nabrało zawrotnego tempa i wywróciło się do góry nogami. A wszystko to za sprawą decyzji, którą ktoś podjął za mnie. Za sprawą przyszłej PODRÓŻY, która dziś wydaje się jedną wielką niewiadomą, a niebawem prawdopodobnie zmieni wszystko, co tylko da się zmienić. W tym także i mnie.
To blog z podróży i o podróży. Niewielki wycinek wirtualnej przestrzeni, na którym znajdą się zapiski z realizacji społecznego projektu – wkrótce odbudujemy jedną ze zniszczonych szkół w Nepalu. Brzmi niewiarygodnie? Czasem sama mam takie wrażenie. Jak się okazuje – to, co niewiarygodne, dzięki zaangażowaniu i ciężkiej pracy, znajduje się w zasięgu naszych rąk.
Kilka prostych zdań z książki. Książki, która nie należy do moich ulubionych. Dziś okazuje się jednak, że ten zlepek słów, nie mający dla mnie jeszcze kilka tygodni temu większego znaczenia, opisuje niemal idealnie obecne wydarzenia i emocje z mojego życia. Życia, które w jednej chwili nabrało zawrotnego tempa i wywróciło się do góry nogami. A wszystko to za sprawą decyzji, którą ktoś podjął za mnie. Za sprawą przyszłej PODRÓŻY, która dziś wydaje się jedną wielką niewiadomą, a niebawem prawdopodobnie zmieni wszystko, co tylko da się zmienić. W tym także i mnie.
To blog z podróży i o podróży. Niewielki wycinek wirtualnej przestrzeni, na którym znajdą się zapiski z realizacji społecznego projektu – wkrótce odbudujemy jedną ze zniszczonych szkół w Nepalu. Brzmi niewiarygodnie? Czasem sama mam takie wrażenie. Jak się okazuje – to, co niewiarygodne, dzięki zaangażowaniu i ciężkiej pracy, znajduje się w zasięgu naszych rąk.
Na sam koniec, to także blog o
życiu prywatnym. Nowych, nie wydeptanych jeszcze ścieżkach, o zmianie, o tym,
co nieznane. A każde nieznane stanowi kompilację strachu i ekscytacji. To blog o
przestrzeni, w której obowiązki i działanie społeczne splączą się z emocjami,
wewnętrznymi doznaniami i wszystkim, co osobiste.
Początki, choć długie i zawiłe, stanowią niezwykle istotny element każdej opowieści. Jak zaczęła się zatem ta niezwykła historia? Dlaczego podróż, dlaczego szkoła, dlaczego Nepal, dlaczego ja?
Początki, choć długie i zawiłe, stanowią niezwykle istotny element każdej opowieści. Jak zaczęła się zatem ta niezwykła historia? Dlaczego podróż, dlaczego szkoła, dlaczego Nepal, dlaczego ja?
Październik 2013. Przenoszę się na studia magisterskie z Gdańska do Poznania. Początkowo wszystko jest tutaj obce. Ulice, budynki, zakamarki, ludzie.
Czerwiec 2014. Za sprawą
przypadku rozpoczynam studenckie praktyki w poznańskim Stowarzyszeniu „Lepszy
Świat” (http://lepszyswiat.org.pl/). Choć zawsze interesowała mnie struktura organizacji pozarządowych,
dotąd nigdy nie działałam społecznie. Od teraz przez miesiąc pomagam przy
organizacji Światowego Dnia Uchodźcy i poznaję Macieja Pastwę – poznańskiego
podróżnika i aktywistę. Właśnie ten element historii powinniście dokładnie
zapamiętać, bo jak się następnie okaże, to on półtorej roku później wywróci
moje życie do góry nogami.
Dalej jest już z górki. Łapię
bakcyla. Zakochuję się w działalności Stowarzyszenia i jego ludziach. Jak łatwo
się domyślić, wraz z praktykami nie kończy się moja przygoda w tym miejscu. Od
października 2014 zaczynam koordynować projekt „Wolontariat z MOPR w
poznańskich rodzinach”. Od tej pory „Lepszy Świat” staje się moim drugim domem.
W Stowarzyszeniu jesteśmy tylko we czwórkę, ale tworzymy niezwykły zespół. Ja
sama angażuję się niemal w każde działanie. Uświadamiam sobie, że to jest
właśnie to, czego dotąd potrzebowałam, czego szukałam. Znalazłam się w
odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Trafiony – zatopiony.
W międzyczasie poznaję lepiej
Macieja, który ze Stowarzyszeniem prowadzi akcję „Poznaniacy pomagają uchodźcom
syryjskim”. 24 tony darów trafiają do obozu dla uchodźców w Charmanli
(Bułgaria). Jestem zafascynowana postawą i społecznymi dokonaniami Macieja.
Jego otwartością na świat i innych ludzi. Jego zaangażowaniem i dobrocią. Tym, że
jest w stanie oddać naprawdę wiele, by pomagać. By sprawiać innym radość. To z pewnością człowiek wyjątkowy.
Nie wszystko jest jednak takie
kolorowe. Im bardziej go poznaję, tym ciężej się w z nim współpracuje, a im
dłużej z nim współpracuję, tym bardziej mnie denerwuje. Na szczęście on sam
zdaje sobie sprawę, że należy do osób z kategorii „trudnych”. Nieustannie
przekonany o swojej racji – nie dostrzega podstawowych problemów. Chce wszystko
robić szybko i sprawnie, a wciąż szuka dziury w całym, przez co praca
ostatecznie się przeciąga. Ciągle coś poprawia, krytykuje, rzadko chwali pracę
ludzi, którzy z nim działają. Nie lubi formalnych struktur, nie do końca zna
się na nowych technologiach. Mimo to zawsze ma w tej sprawie coś do
powiedzenia. To, co denerwuje mnie najbardziej, to fakt, że Maciej nie słucha
ludzi, z którymi utrzymuje bliskie relacje. Nasze słowa często jak groch
odbijają się od ściany.
Luty 2015. Maciej wyjeżdża do
Indii, by jako wolontariusz pomagać przy budowie studni w kolonii dla
trędowatych (Puria). W międzyczasie dociera do Bangladeszu. 25 kwietnia
przeżywa trzęsienie ziemi w miejscowości Rimbik, 20 km od granicy nepalskiej.
Szybko dowiaduje się, że wstrząsy sejsmiczne stały się przyczyną potężnych
zniszczeń w Nepalu. Dzień po trzęsieniu postanawia tam wjechać. Chce odnaleźć
szkołę, którą można odbudować. Ostatecznie dociera do wioski Bakrang-6 w
dystrykcie Gorkha. Tam decyduje się na pomoc. Chwila zastanowienia, wizyty w
sklepach, drobne obliczenia. By odbudować szkołę potrzebuje 400 tys. zł. W
głowie ma już cały plan – wróci do Polski i sprzeda kawalerkę, którą
odziedziczył po babci. To zapewni mu niemal połowę kwoty. Resztę musi uzbierać.
Jak pomyślał, tak zrobił. Po powrocie do Polski skontaktował się właśnie z
nami.
- Razem odbudujemy szkołę! Musimy
społecznie uzbierać ponad 200 tys. zł. Wchodzicie w to?
W ustach Macieja wszystko
brzmiało banalnie. Nie zastanawialiśmy się długo. Jeśli nie Maciej i jeśli nie
my, to kto? W maju 2015 decydujemy, że zabieramy się do pracy. Stowarzyszenie
„Lepszy Świat” wraz z Maciejem Pastwą rozpoczyna projekt „Budujemy szkołę w
Nepalu”.
CDN.
Komentarze
Prześlij komentarz